Walter Wasacz comes from a Polish family but he was born and raised in Hamtramck. His mother was born in the US but as a child she came with her parents to Poland. In 1938, she decided to go back to America.
Walter does not speak Polish but he is interested in his origins and he visits the country of his grandfathers. He is a journalist and he writes about culture and music to „Metro Detroit”, especially about techno music.
Interviewed by Anna Muller on 3rd August 2015 in Dearborn
We spoke Polish at home exclusively, until I was five years old. I don’t remember speaking English until I was five. And then, when I turned five I went to school and all the kids in school that were cool, boys, playing on the playgound, basketball, baseball, whatever. Nobody spoke Polish. The Polish boys were like not cool and American boys were cool. So I became an American boy. I mean, I think this was a very intuitive thing. I mean, if your’re kind of like five or six years old and… I mean, not just Polish boys. So, when I went to school, went to playgrounds right over here, we played basketball, baseball here, so African-American boys, mostly at that Time there were mostly Polish or African-American in Hamtramck at that time. We saw Ukrainian kids, Yugoslav community started coming later, a little bit later on, I didn’t know anybody until 70s. But in early 60s it was, it was white and black, it was 85% white, 15% black. But I was, I was interested in sports so I played sports with black kids and you know. I’m journalizing here, but it seems like I just was attracted to sort of American style.
Zacząłem zapominać polski - zapomniałem bardzo dużo. Kiedy zacząłem studia na Wenestate University, przez 2 lata uczestniczyłem w kursie polskiego. Chodziłem na zajęcia na poziomie zaawansowanym. Było trudno, bo trzeba było opanować naprawdę skomplikowaną gramatykę. W czasie studiów, w 1977 r. pojechałem też do Polski i miałem okazję poużywać języka. Radziłem sobie - udawało mi się robić zakupy, jeździć autobusami czy rozmawiać z bliskimi. Kiedy znów pojechałem do Polski w 2004 r., mówiłam bardzo słabo. Rozmawiałem wtedy z pewną rodziną, którą poznałam w czasie tej wizyty. Mówili o bardzo skomplikowanych rzeczach, jak polityka czy finanse. Mogłem się im jedynie przysłuchiwać, nie byłem w stanie włączyć się do rozmowy.
I began to loose Polish language, I lost a lot of it. Although later on, I went to Wenestate University to Polish programme there, Polish language, and I studied, Polish was my language for two years. I studied like a high level there. It was very diffucul at at that point, it was very difficult to master grammar and you know, it was very, very hard. And I went to Poland that same, when I was in programme I went to Poland in 1977 and I was able to use it. And it was, I used it, I was able to take, you know, go to the store, go, you know, shopping, take the bus, talk to my family. When I went back to Poland second time in 2004 my Polish was very bad. And then I was talking to other family that haven’t met until, first time I met them was 2004 and they were talking about very complicated things, politics and finances and I had to just listen I really couldn’t contribute.
Kiedyś było inaczej. To była taka monokultura, jeśli chcemy określić to wyszukanym słowem. Zainteresowanie Polską było niemalże ekstremalne. No, może nie aż tak, ale to, co polskie było na pierwszym miejscu. Powstało wiele polskich firm. Były też takie, które działały w odpowiedzi na zainteresowanie polskością. Nietrudno było o polską żywność. Tworzyły się grupy i stowarzyszenia. Polska kultura żyła. Hamtramck było naprawdę polskie. Były też, jak już mówiłem, inne społeczności, na przykład niewielka grupa Ukraińców. Znałem ich. Wielu z nich było moimi przyjaciółmi. Ale to było o wiele mniejsze środowisko. Byliśmy silną grupą. Pamiętam, że jako dziecko czułem, że do czegoś przynależę. Byłem częścią dużego środowiska. Domy Polaków ciągnęły się od tego miejsca, aż do Conana, przez całą przecznicę. Miała około trzydziestu domów. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że dwadzieścia z nich zajmowali Polacy. Po tej stronie ulicy byli sami Polacy. Wszyscy moi koledzy i koleżanki byli z polskich rodzin.
It was very different it was, you know, a monoculture if you wanna call it that, as my fancy word, it was Polish in the extreme, not in the extreme, but it was Polish first. I mean, so many Polish businesses, or business oriented to Polish interest, Polish food and so many, a lot of organization social, social groups, social and cultural. Life of Hamtramck really was dominated by Polish interest. There was some other, as I said, there was small Ukrainian community here, which I knew, I had friends within Ukrainian community, but it was smaller. It was very solid. I remember as a kid feeling like I was part of something, I was part of this community that was… I mean up and down the block from here all the way to Conan, which is, you know, an entire long block, maybe thirty houses, twenty of those houses were occupied, I can’t say for sure but Polish families. Everybody on this side of the street, Polish, my friends all Polish, you know, almost all Polish boys and girls.
Kiedyś było inaczej. To była taka monokultura, jeśli chcemy określić to wyszukanym słowem. Zainteresowanie Polską było niemalże ekstremalne. No, może nie aż tak, ale to, co polskie było na pierwszym miejscu. Powstało wiele polskich firm. Były też takie, które działały w odpowiedzi na zainteresowanie polskością. Nietrudno było o polską żywność. Tworzyły się grupy i stowarzyszenia. Polska kultura żyła. Hamtramck było naprawdę polskie. Były też, jak już mówiłem, inne społeczności, na przykład niewielka grupa Ukraińców. Znałem ich. Wielu z nich było moimi przyjaciółmi. Ale to było o wiele mniejsze środowisko. Byliśmy silną grupą. Pamiętam, że jako dziecko czułem, że do czegoś przynależę. Byłem częścią dużego środowiska. Domy Polaków ciągnęły się od tego miejsca, aż do Conana, przez całą przecznicę. Miała około trzydziestu domów. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że dwadzieścia z nich zajmowali Polacy. Po tej stronie ulicy byli sami Polacy. Wszyscy moi koledzy i koleżanki byli z polskich rodzin.
And it is very different then it was, you know, I mean, it was not that way when I was growing up here, Pączki Day or the Polish holidays were not so much fun as they are now. And there’s less Polish people here now, although, there is like, third, maybe, third post generation Polish young people didn’t grow up here. None of them did. I mean there’s very few, almost nobody on this entire block, and I can, we can talk about all these blocks in my house, or even anywhere in the city. People I grew when I did here, they’re all gone, there’s no… I mean, there might be a few, sprinkled here and there, but 99 out of a 100 are gone. You know, I’ve mixed feelings about that. On one hand, as I’ve started getting older, I mean, in 80s, 90s, it was onely place for me, because I was here and I really didn’t want to go anywhere else. In the 80s I had a girlfriend, I moved in with her, we’ve had a house in the suburbs for a couple years and then I moved back. Moved back here, I really don’t want to go anywhere else. I really like it here, I liked it much more here when I did in her house in Livonia. There was no one else here. Like, I felt very alone. And then in the early 90s I started noticing younger people moving into Hamtramck. When I moved back in ’91 there were… there was new coffeehouse, „Shadowbox”, there was a new art galery that popped up, there were students from Wayne State and CCS College who were moving into Hamtramck. There was this, sort of explosion of art and music kind of related, you know, young people doing creative stuff.
Wtedy było zupełnie inaczej. Kiedy dorastałem, Tłusty Czwartek czy polskie Święta nie były tak atrakcyjne jak teraz. Teraz jest tu mniej Polaków. W prawdzie jest trzecie, może czwarte pokolenie młodych Polaków, którzy tu nie dorastali. Jest nas bardzo niewiele. Na tej przecznicy nie ma prawie nikogo. O całej tej okolicy możemy porozmawiać u mnie. Osoby, z którymi dorastałem powyjeżdżały. Nie ma ich. Może kilkoro zostało. Są porozsiewani w różnych miejscach. Ale 99% już nie ma. Mam co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony, w latach 80-tych i 90-tych, kiedy zacząłem robić się starszy, znałem tylko to miejsce. Mieszkałem tu i nieczęsto stąd wyjeżdżałem. W latach 80-tych miałem dziewczynę, z którą zamieszkałem. Mieliśmy dom na przedmieściach. Potem tu wróciłem. Nie chciałem się nigdzie przenosić. Podoba mi się tutaj. Tu, w Hamtramck, podoba mi się o wiele bardziej niż u tamtej dziewczyny w Livonii. Nie było tu już nikogo. Czułem się bardzo samotny. Potem, we wczesnych latach 90-tych zauważyłem, że młodzi ludzie zaczęli przeprowadzać się do Hamtramck. Kiedy tu wróciłem w 91 r., była nowa kawiarnia "Shadowbox" i galeria sztuki. Pojawili się też studenci z uczelni Wayne State czy CCS College, którzy zamieszkali w naszym miasteczku. To było jak eksplozja. Z młodymi, kreatywnymi ludźmi przyszła sztuka i muzyka.