Nazywam się Czesław Antoni Kuliczkowski, mam 63 lata. Urodziłem się 29 lipca 1952 roku w Starym Żabnie koło Nowej Soli na Ziemi Lubuskiej w domu moich dziadków Kazimierza Kuliczkowskiego oraz Kazimiery (z domu Marcinkowskiej) Kuliczkowskiej. Od 40 lat mieszkam w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Rodzicami moimi byli Franciszek Kuliczkowski (1924-2014) i Helena (z domu Horodecka) Kuliczkowska (1930-1953). Franciszek Kuliczkowski pochodził z miasteczka Jazłowiec położonego w powiecie Buczacz w województwie tarnopolskim na Kresach Wschodnich II RP; Helena Kuliczkowska pochodziła z Luzan koło Kocmania na Bukowinie, regionie w dzisiejszej Rumunii i na Ukrainie.
Po skończeniu szkoły podstawowej oraz po ukończeniu technikum w Nowej Soli, podjąłem studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Zielonej Górze (dzisiaj Uniwersytet Zielonogórski). Po ukończeniu dwóch lat studiów, udałem się do miasta Mississauga, w prowincji Ontario w Kanadzie na zaproszenie kuzynki mojego ojca Franciszka – Eugenii Jakuszyk. Po zaliczeniu kursu przygotowawczego, uzyskałem wizę studencką do Wyższego Seminarium Duchownego im. Hieronima Sawonaroli w Scranton, w stanie Pensylwania w Stanach Zjednoczonych. Po ukończeniu studiów zostałem podniesiony do godności prezbiteratu i rozpocząłem działalność duszpasterską oraz posłannictwo misyjne w Polskim Narodowym Kościele Katolickim (PNKK). W 1978 r. zawarłem związek małżeński z Donna Brodą, która pochodzi z miasta Wilkes – Barre, leżącego w północno-wschodniej Pensylwanii. Razem z Donna wychowaliśmy Nicole Brisk, która skończyła studia w Pennsylvania State College oraz odbyła studia magisterskie w Bloomsburg University w Bloomsburg, w stanie Pensylwania. W latach 1989-1994 odbyłem wyższe studia magisterskie w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie uzyskując tytuł magistra w zakresie teologii starokatolickiej. Dwa lata później, na tej samej uczelni uzyskałem stopień naukowy doktora nauk teologicznych w zakresie teologii historycznej. Po 30-letniej posłudze duszpasterskiej na niwie Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego przeszedłem na emeryturę.
Podczas stanu wojennego w Polsce prowadziłem akcje wysyłki do kraju paczek z lekarstwami, odzieżą oraz żywnością; wysłaliśmy ponad tysiąc paczek o wadze kilku ton. Przez 10 lat służyłem jako koordynator misji Mostu Medycznego do Polski osobiście współpracując z prof. Zbigniewem Religą oraz Kliniką Kardiochirurgii w Zabrzu, Szpitalem dla Dzieci przy ul. Litewskiej w Warszawie oraz Kliniką Rządową w Konstancinie. Zaplanowałem oraz przewodniczyłem pięciu wycieczkom do Polski; ponad 200 osób urodzonych w Ameryce Północnej miało doskonałą okazję poznać dziedzictwo, kulturę oraz historię kraju swoich przodków. Spotkałem się z Ministrem Zdrowia i Opieki Społecznej RP oraz Pierwszą Damą RP – Panią Jolantą Kwaśniewską. Napisałem oraz zamieściłem w prasie kościelnej, polonijnej oraz miejscowej wiele artykułów o polskiej duchowości, obyczajach i tradycjach. Występowałem w amerykańskiej i polskiej telewizji oraz brałem udział w programach radiowych po obu stronach Atlantyku.
Spotkałem się trzykrotnie z papieżem Janem Pawłem II w Watykanie. Uczestniczyłem w konferencjach oraz zjazdach duchowieństwa i wiernych Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Spotkałem się z kardynałem Gulbinowiczem, abp prof. Nossolem oraz przedstawicielami Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce, Kanadzie i USA. Uczestniczyłem w obradach Polskiej Rady Ekumenicznej oraz spotkałem się z Biskupami Zwierzchnikami Kościołów Starokatolickich w Europie i Ameryce Północnej. Piastowałem funkcję kapelana w Organizacji Rorantystów, przy Powiatowym Urzędzie Szeryfa, jak i też w Federalnym Szpitalu dla Kombatantów Wojennych.
Za swoją owocną pracę duszpasterską, zaangażowanie ekumeniczne, działalność polonijną oraz misje pomocy Polsce zostałem wyróżniony wieloma odznaczeniami i honorami. W 1993 r. na wniosek Rady Synodalnej Kościoła Polskokatolickiego zostałem udekorowany Orderem I Klasy Biskupa Franciszka Hodura. W 1995 r. Kapituła Lubelska wyróżniła moją działalność orderem Serce dla Serc. 5 sierpnia 1997 r. zostałem odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej przez Prezydenta RP. Lista innych odznaczeń i wyróżnień obejmuje: ordery Polsko-Narodowej Spójni, Kapituły Duszpasterstwa Harcerzy, Powiatowej i Stanowej Rady Kościołów, Rady Ekumenicznej, Organizacji Rorantystów i inne.
Dlaczego wyjechałem z Polski? Ponieważ od 1945 do 1975 r. Polska Rzeczpospolita Ludowa nie była krajem niepodległym; zawsze odczuwałem deficyt wolności; obecność wojsk ZSRR (w Nowej Soli był tzw. 'Szpital Wojsk Radzieckich’), patrole żołnierzy radzieckich na ulicach miasta były czymś normalnym. Pobliskie poligony oraz bazy wojskowe potwierdzały obecność niby „przyjacielskich”, ale jednocześnie obcych wojsk! Część mojej rodziny była zesłana na Sybir po wkroczeniu wojsk ZSRR na Kresy Wschodnie 17 września. Trudna sytuacja ekonomiczna kraju, ciągły brak podstawowych produktów codziennego użytku potrzebnych społeczeństwu, uprzywilejowany status członków rządu oraz elity Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej kosztem całego narodu w postaci specjalnych sklepów, ośrodków zdrowia czy też centrów wypoczynkowych itp. Te realia bardzo mnie denerwowały, przygnębiały oraz przypominały, że jest to ustrój bez przyszłości dla osób pragnących wolności, o moim podejściu do życia oraz moim spojrzeniu na świat.
czytaj dalej...
Inną przyczyną była moja pasja wojaży oraz podróżowania; owszem odwiedziłem ZSRR, NRD, Czechosłowację – pragnąłem jednak zobaczyć inne państwa tj. te poza obszarem krajów objętych umową RWPG czy też Paktem Wschodnim. Od najmłodszych lat interesowałem się genealogią oraz historią moich przodków, ich życiem, repatriacjami, zsyłkami oraz wyjazdami. Dzięki opowiadaniom moich przodków, którzy pochodzili z Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej wiem, że dano im było żyć w kraju o bogatej mozaice etnicznej, w kraju wielokulturowym oraz wielowyznaniowym. Moja tożsamość to właśnie mozaika różnych grup etnicznych, kultur i wyznań z akcentem romskiej natury. Część przodków była Polakami, część z nich pochodziła z Niemiec (Żydzi aszkenazyjscy), część pochodziła z Rumunii, a inni byli Rusinami (nie Ukraińcami). Część z nich była wyznania greckokatolickiego, część prawosławnego, inni rzymskokatolickiego, jeszcze inni starokatolickiego; pozostali byli neofitami, którzy z różnych przyczyn (dobrowolnie lub z konieczności) przeszli z judaizmu do wyznań chrześcijańskich. Większość moich przodków ciągle i z różnych przyczyn musiało zostawiać swoje światy i zaczynać wszystko od nowa. Ja również nie mogę trzymać się jednego miejsca – podczas ostatnich 40 lat, odwiedziłem 48 krajów na pięciu kontynentach; posiadanie amerykańskiego obywatelstwa oraz paszportu bardzo ułatwiło spełnianie moich marzeń, jeżeli chodzi o głód podróży i poznawania świata.
Pragnę podkreślić, że emigracja jest bardzo trudną decyzją! Każdy powinien mieć prawo wyboru i podjęcia danej decyzji; jednak decyzje o wyjazdach z ojczyzny nigdy nie są proste i mają poważne konsekwencje. Moje życie z dala od Polski było okazją do sprawdzenia mojego charakteru, etyki pracy, cierpliwości, umiejętności i wytrwałości. W moim przypadku emigracje, zesłania oraz wyjazdy są tradycją naszej rodziny od pięciu pokoleń. Dodam, że w odróżnieniu od moich przodków, mój wyjazd nie był wynikiem dyskryminacji, poniżenia, miłosnym zrywem, gestem znienawidzenia Polski, czy też skutkiem tragicznej sytuacji materialnej. Uwielbiam i doceniam wolność polityczną i wolność wyboru, kocham wyjazdy oraz poznawanie świata. W USA żyje mi się dobrze, ale to nie znaczy, że nie tęsknię za Polską, którą od 1975 r., odwiedziłem 25 razy! Wiele zawdzięczam Polsce i chętnie do Niej wracam! Wiem, że krew, która krąży w moim ciele, krew moich przodków, to krew patriotów – cześć Ich pamięci! Zdaję sobie sprawę z tego i wiem, że można kochać Polskę żyjąc w innym kraju i na innym kontynencie.